28 lutego 2012

TAG: 7 urodowych grzechów głównych

Ostatnio bardzo polubiłam TAGi. Uważam, że to świetna zabawa i bardzo lubię czytać to, co w nich piszecie. Tym razem podpatrzyłam u nieesi25 fajny Youtube'owy TAG i postanowiłam go przenieść na blogi pisane :) Z tego, co się orientuję pochodzi on z videoblogów anglojęzycznych, ale został przetłumaczony na język polski.
 
Jakiś czas temu miałyśmy okazję nieco (wg. niektórych nawet za mocno) ponarzekać na rzeczy, których nie chcemy mieć. Myślę, że ten TAG będzie taką fajną, dość pozytywną przeciwwagą dla tego poprzedniego.


Zasady:
Umieść baner TAG'u "7 urodowych grzechów głównych".
Napisz kto Cię otagował.
Zamieść listę 7 pytań/grzechów.
Odpowiedz na pytania. Krótko uzasadnij.
Zaproś do zabawy 7 lub więcej blogerek.
Poinformuj właścicielki blogów o oTAGowaniu.


Grzechy:
1. Chciwość: Najdroższy kosmetyk, jaki kupiłaś. Najtańszy kosmetyk, jaki posiadasz.
2. Gniew: Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia?
3. Obżarstwo: Jakie produkty kosmetyczne są według Ciebie najpyszniejsze?
4. Lenistwo: Których produktów nie używasz z lenistwa?
5. Duma: Które kosmetyki dają Ci najwięcej pewności siebie?
6. Pożądanie: Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
7. Zazdrość: Jakie kosmetyki najbardziej lubisz dostawać w formie prezentów?




1. Chciwość:
Najdroższy kosmetyk, jaki kupiłam to chyba puder Lioele Sun Eastic Pact. Obecnie na Ebay'u jest sprzedawany za połowę ceny, którą za niego zapłaciłam. Ja jednak kupiłam go w Asianstore za ponad 100 zł :/ Wtedy jeszcze nie robiłam zakupów na Ebay'u niestety.


Najtańszy kosmetyk, to chyba cielaczek z Essence - matowy cień Blockbuster nr 22. Jeszcze nie wiem czy go lubię. Ogólnie z tanich marek upodobałam sobie Essence i e.l.f.'a :)


2. Gniew:
Nienawidzę podkładów, które na dzień dobry robią efekt maski, wałkują się lub pod koniec dnia robią z nas zmęczone zombie. Nie lubię też kremów nawilżających, które zostawiają tłustawy film na skórze, a nie czuję żeby cokolwiek się w nią wchłaniało. Strasznie działają mi na nerwy tusze, które wodoodporne są tylko z nazwy. Jako ciągle łzawiąca posiadaczka tzw. zespołu suchego oka mam w tej kwestii trochę pod górkę.

Uwielbiam kremy BB i mój podkład mineralny. Lubię jak dzięki podkładowi moja cera wygląda na wypoczętą, wszystko co trzeba jest ukryte, a nie wyglądam jakbym miała kilogram tapety na twarzy. Podoba mi się, to co robią z moimi włosami oleje ajurwedyjskie, a koreańskie kremy - z twarzą. Od kiedy ich używam, dręczące mnie latami suche skórki na nosie praktycznie zniknęły. Ostatnio też bardzo polubiłam róże do policzków.

Co było najtrudniejsze do zdobycia? Hmm...póki co chyba nic. Jednak z perspektywy czasu myślę, że koreańskie kosmetyki. Jeszcze niedawno sądziłam, że nie odważę się kupować kosmetyków z zagranicy. Cieszę się, że się jednak przemogłam, bo naprawdę było warto.

3. Obżarstwo:
Tu Was pewnie rozczaruję, ale nigdy nie byłam typem "błyszczykożercy". Wkurza mnie w nich, że jak tylko wiatr mocniej zawieje, zaraz mi się włosy kleją do ust, a potem do siebie nawzajem. Jedyne błyszczyki, jakie mam w swojej kolekcji (a są ich może 4) nie mają żadnego specyficznego smaku. Uwielbiam natomiast żele pod prysznic, które mają zapachy nastrajające mnie pozytywnie. Idealnym przykładem może być tutaj pomarańczowo-waniliowy żel pod prysznic z Alterry. Przywodzi mi na myśl świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy, albo jakieś pięknie pachnące ciasto. Cud, miód, malina :) Mam też kremy czy olejki pachnące owocowo lub miodowo, ale często ich zapachy bywają dla mnie zbyt nachalne.

4. Lenistwo: 
Najczęściej nie umiem systematycznie używać wszelkiego rodzaju kremów do ciała do zadań specjalnych. Mam tu na myśli różne specyfiki antycellulitowe, ujędrniające, wyszczuplające. Jednak najgorzej wychodzi mi systematyczność w stosowaniu maseczek do twarzy i mojej maski do włosów z Jean Louis David. Efekt tej ostatniej jest raczej jednodniowy, co mnie skutecznie do niej zniechęca. Nie zawsze też chce mi się tuszować rzęsy, ponieważ w tej kwestii raczej nie mam na co narzekać i często wystarczy zalotka i jakiś żel do rzęs, żeby trochę błyszczały. Co ciekawe, nawet gdy oczy mi nie łzawiły nie uznawałam tuszu do rzęs za swój niezbędny kosmetyk.

5. Duma:
Najwięcej pewności siebie mam chyba wtedy, gdy mam zrobiony pełen makijaż - włącznie z cieniami nałożonymi na powieki i pomadką na ustach. Zwykle nie maluję oczu, bo po kilku wytarciach chusteczką prawie cały makijaż by z nich zniknął. Maluję oczy cieniami głównie wtedy, gdy mają lepszy dzień albo jest ku temu jakaś okazja. Na co dzień jednak najpewniej czuję się gdy uda mi się zakryć wszystkie mankamenty, których nie chcę widzieć na swojej twarzy.

6. Pożądanie:
Ojej, temat rzeka, a i tak do rzeczywistości często ma się nijak. Kiedyś Wam może opowiem o moim przypadku :P

Taka ciekawostka na początek - uwielbiam blondynów i chyba tylko blondyn ma u mnie szansę. Nie wiem dlaczego, ale choćby stanął przede mną najprzystojniejszy brunet świata, to może mi się wizualnie spodobać, ale będzie to dla mnie nadal brunet. Mój pociąg fizyczny do nich jest praktycznie zerowy. Dlaczego? Tego nie wiem. Nazwijmy to "blond fetyszem".

Jeśli chodzi o atrybuty związane z charakterem, to przede wszystkim musi umieć mnie rozśmieszyć, być ciepłą, przyjazną  i dbającą o mnie osobą.

Z atrybutów fizycznych nie wymienię chyba nic oryginalnego - najlepiej żeby był wyższy ode mnie, miał fajne małe pośladki, długie i szczupłe ręce i nogi, niezbyt delikatne ani niezbyt masywne dłonie i piękny, rozbrajający mnie uśmiech. Do tego uwielbiam nietypowe twarze - zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. Nie kręcą mnie panowie w typie przystojniaka z Hollywood, ani klasyczne kobiece piękności. Lubię twarze, w które mogę się wpatrywać godzinami, takie które można od razu zapamiętać. Nie do końca idealne, ale przez to moim zdaniem wizualnie dużo ciekawsze.

Jeszcze mi się przypomniało, że zapach też ma dla mnie duże znaczenie. Uwielbiam gdy mężczyzna ładnie pachnie, ogólnie jest zadbany, czysty i schludnie ubrany. I nie mam tu na myśli tych panów, którzy chodzą na co dzień w koszulach lub garniturach. Ani jednego ani drugiego nie lubię. Podobnie jak panów zbyt wymuskanych, którzy są tak wystylizowani, że wygląda to jakby spędzali przed lustrem więcej czasu niż ja.

7. Zazdrość:
Raczej nie dostaję kosmetyków w prezencie. Większość osób, które mnie znają wie, że mam ich wystarczającą ilość i że sama je skrzętnie wybieram. Zresztą nawet jeśli przykładowo ktoś wymaga ode mnie zrobienia listy prezentów, które chciałabym dostać, to kosmetyki nie zajmują na niej pierwszego miejsca. Najczęściej takiej listy żąda mój mężczyzna, a potem i tak kupuje coś co się na niej nie znalazło. I tym robi mi największą i najprzyjemniejszą niespodziankę. Kosmetyki to coś, co najbardziej lubię kupować sobie sama. Niemniej jednak bardzo chętnie przygarniam książki. Książek nigdy za wiele :)



To się rozpisałam jak zwykle :P Żeby już nie przedłużać TAGuję następujące osoby:




oraz wszystkie inne dziewczyny, które chcą wziąć udział w zabawie a nie zostały oTAGowane :) Miłej zabawy!





Źródło zdjęcia: pondering-beauty.blogspot.com

15 komentarzy:

  1. haa ale fajny TAG ! Jak pozwolisz też sie do niego neibawem pryłącze :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ten tag- oglądałam filmik Niesi i xbebe z odpowiedziami. Przemyślę sprawę i skrobnę coś. Podkłady maski są nie do przeżycia

    OdpowiedzUsuń
  3. Łał. Świetny jest ten TAG, zupełnie inny. Nie widziałam go niestety wcześniej na yt, ale chętnie się przyłączę. Dziękuję za OTAGowanie. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę :) Bardzo mi się spodobał. Pewnie wkrótce pojawi się jeszcze gdzieś na yt. Póki co chyba zrobiły go 3 dziewczyny z Polski. Nie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie :)

      Usuń
  4. Bardzo dziękuję za zaproszenie do zabawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny tag :D Pomyślę nad nim i chyba też coś napisze :)

    OdpowiedzUsuń

Podobne wpisy

Podobne posty

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia