Zapewne osoby śledzące mojego bloga wiedzą jaką słabość mam do koreańskich kosmetyków. Ostatnio jednak trochę zaniedbałam ich recenzowanie, dlatego uznałam że czas najwyższy na coś azjatyckiego.
Moją drugą słabością są urocze opakowania. Pamiętacie krem którego opakowanie wyglądało jak winogrono, albo czerwone jabłko? Tak, znów wpadłam. Po raz kolejny sięgnęłam po coś z Tony Moly, a mianowicie zielone jabłko, czyli słynny Appletox.
Stałego złuszczania naskórka potrzebuje nie tylko skóra tłusta, mieszana czy normalna ale również (jeśli nie przede wszystkim) sucha. Nigdy nie byłam fanką peelingów. Zwykle okazywały się dla mnie zbyt ostre. Ponadto gruboziarniste specyfiki nie są dobrą opcją dla mojej naczynkowej cery. Peelingi enzymatyczne z kolei nie robiły u mnie prawie nic. Ale od czego są kwasy! Uznałam, że to ostatnia nadzieja.
Obietnice producenta:
Appletox Smooth Massage Peeling Cream jest to produkt przeznaczony do pielęgnacji twarzy, który zawiera keratynę, wydobytą z zielonych jabłek, papai oraz innych świeżych owoców, by zapewnić skórze odpowiednie nawilżenie oraz usunąć martwy naskórek.
Aktywne kwasy owocowe zawarte w zielonym jabłku skutecznie usuwają martwy naskórek i oczyszczają pory, zapewniając tym samym lepsze pochłanianie odżywczych składników zawartych w kremie. Keratyna natomiast sprawia że nasza skóra jest świeża i czysta.
Aktywne kwasy owocowe zawarte w zielonym jabłku skutecznie usuwają martwy naskórek i oczyszczają pory, zapewniając tym samym lepsze pochłanianie odżywczych składników zawartych w kremie. Keratyna natomiast sprawia że nasza skóra jest świeża i czysta.
Sposób użycia:
Po oczyszczeniu skóry należy nałożyć na całą twarz omijając okolice oczu i ust. Delikatnie masować przez 2 minuty, następnie pozostawić na około minutę i zmyć letnią wodą.
Opakowanie:
Tak samo jak w przypadku Red Appletox'u - urocze :) Jedynie krawędzie mogłyby być nieco lepiej wykończone, ale teraz to już się czepiam. Opakowanie zawiera aż 80g produktu, naklejkę, która gwarantuje że nikt przed nami go nie otwierał i osłonkę zabezpieczającą przed wylewaniem się kosmetyku.
Konsystencja:
Kremowa, lekka i niezbyt gęsta. Nie spływa z twarzy. Nie ma żadnych ścierających drobinek.
Zapach:
Delikatnie jabłkowy, świeży. Raczej kojarzy się z kosmetykiem niż z owocem, choć nie jest przesłodzony ani duszący.
Skład:
Apple Extact, Papaya Extract, Caprlic and Capric Triglyceride, Glyceryl Stearate SE, Glycolic Acid, Pyruvic Acid, Biosaccharide Gum-1.
Plusy:
- delikatne i dość skutecznie złuszczanie
- promienny i zdrowy wygląd cery po peelingu
- krótki czas wykonywania zabiegu
Minusy:
- cena
- dostępność
Opakowanie: 5/5
Zapach: 4,5/5
Wydajność: 3,5/5
Ocena końcowa: 5/5
Dla mnie to peeling idealny, chociaż przyznam że początkowo nie zapowiadał się obiecująco. Za mało go użyłam i efekt był mizerny. Niestety trzeba nałożyć dość sporą ilość, żeby faktycznie można go było masować przez około 2 minuty.
Bardzo mi się podoba, że nie trzeba czekać 10 czy 15 minut żeby go zmyć. Nie jest to też typowy ścierak. W opakowaniu wygląda jak krem. Dopiero pod koniec dzieje się coś co przypomina ścieranie gumką. Cały proces jest raczej delikatny i mało tego, nie muszę potem jakoś specjalnie nawilżać twarzy.
Kiedy używam tego peelingu regularnie, problem suchych skórek zupełnie znika. Nawet pory (z którymi raczej nie miewam problemów) są jakby mniej widoczne. Cera wygląda promiennie, koloryt jest wyrównany. Czego chcieć więcej?
Jedyny minus, to dla mnie tak naprawdę wydajność. Mogłaby być trochę lepsza, ale z drugiej strony peelingi i maseczki zwykle szybko się kończą.
Mimo to zdecydowanie polecam i pewnie nie raz do niego wrócę.
A Wy, jakie peelingi najbardziej lubicie?
Pozdrawiam,
ciekawa recenzja, szkoda, że nie napisałaś ceny tego produktu (albo ja nie zauważyłam, choć przeczytałam od dechy do dechy) :D
OdpowiedzUsuńCena to około 12 USD. Nie podaję zwykle, bo kurs dolara się zmienia i ceny u sprzedawców na Ebay'u czy w zagranicznych sklepach internetowych bywają różne.
Usuńcudowne opakowanie. widząc go w sklepie w odpowiedniej cenie, napewno bym go kupiła,
OdpowiedzUsuńja też jej nie zaóważyłam. ile kosztuje?
Było coś podobnego w H&Mie ale coś im się nie udało i większość opakowań porozpadała się już w sklepie. Cena - 12 USD :)
UsuńChyba za złuszczanie jest tu odpowiedzialny ekstrakt z papaji, słyszałam, że np. kobiety w Tajlandii stosują plasterki świeżej papaji do przecierania twarzy właśnie w celu złuszczenia martwego naskórka, rozjaśnienia i wygładzenia cery :)
OdpowiedzUsuńTeż niesamowicie ciekawią mnie koreańskie i japońskie kosmetyki, właśnie idzie do mnie paczka z Sasa.com, nie mogę się doczekać gdy dostanę ją w swoje ręce :)
A to ciekawe, nie słyszałam o tym nigdy :)
UsuńTo w takim razie życzę Ci, żeby celnicy się nią nie zainteresowali :D
ciekawy produkt, jaka jest jego orientacyjna cena ?
OdpowiedzUsuńzamawiasz koreańskie kosmetyki na ebayu, masz może jakiegoś sprawdzonego sprzedawcę ?
Tak jak wyżej pisałam - 12 USD :)
UsuńKupuję na Ebay'u. W sumie nie mam sprawdzonych sprzedawców. Każdy jest dobry, jeśli ma dużo pozytywnych komentarzy, oferuje przystępną cenę i rozsądne koszty wysyłki.
uwielbiam urocze opakowania od TM :]
OdpowiedzUsuńJa w ogóle lubię TM, ale jeśli dodatkowo opakowanie jest ładne, to tym trudniej się mu oprzeć :D
UsuńUrocze to jabłuszko. Zainteresował mnie efekt ze zdjęcia promocyjnego - "before" idealnie oddaje stan mojej skóry, ciekawa jestem czy osiągnęłabym efekt "after" :). Muszę pobuszować w internecie :)
OdpowiedzUsuńNo ja tak właśnie nie wyglądam jak to "before" więc trudno mi powiedzieć :P
UsuńUwielbiam ten produkt :)
OdpowiedzUsuńI jego zapach też!
Podpisuję się również pod tym, że trzeba użyć go sporo, żeby rezultaty były widoczne - na początku także nakładałam go za mało.
Jest rewelacyjny!
Z TM mam jeszcze peeling do ust w słodkim opakowaniu w kształcie ust i też jest świetny :)
Ja peeling mam akurat z Baviphat i chyba żałuję, że nie zdecydowałam się jednak na TM ;)
UsuńA ja jestem ciekawa długotrwałych efektów - testuję właśnie jabłkowy peeling enzymatyczny z Mizona, który działa podobnie, i tak się zastanawiam - czy te grudki to złuszczony naskórek, czy peeling? No ale Mizon nie ma takiego słodziakowego opakowania *__* choćby dla niego warto mieć :)
OdpowiedzUsuńTe grudki to raczej nie jest złuszczony naskórek :) Naskórek pewnie gdzieś tam jest ale niewidoczny. Mizona nie miałam, więc trudno mi powiedzieć co się lepiej sprawdza :)
Usuńom nom nom nom, wygląda cudnie :D
OdpowiedzUsuńale na razie muszę potestować złuszczanie ze st ives, z koreanskich zakupow na razie w planach bb (dzięki za pomoc, chyba się na tm skuszę ;))
Kremy BB z TM są też bardzo przyzwoite - polecam :)
UsuńA właśnie dziś rano go miałam na twarzy ^^
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie też niedługo się pojawi na blogu ^^
Jestem ciekawa Twoich wrażeń :)
UsuńMuszę wreszcie spróbować tego peelingu, tyle o nim czytałam. Zupełnie nie rozumiem czemu do tej pory ograniczałam swoje azjatyckie zakupy do bb kremów ;)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie jeszcze tyle przed Tobą :)
UsuńOpakowania są genialne w Tony Moly :-) Ja uwielbiam SKin79 Crystal Peeling Gel i jest dla mnie super wydajny :-) W podobny sposób usuwa martwy naskórek :-) Chcesz trochę? :-)
OdpowiedzUsuńA wiem, że uwielbiasz - podobny efekt daje, racja :) Ja dziękuję, mam teraz jeszcze ten z BU w kolejce. Ale jeśli Ty byś chciała spróbować TM to daj znać, póki jeszcze go mam :)
UsuńMusimy pogadać o tym próbowaniu kto i co :-)
Usuńoj to jabłuszko kusi od dawna, mam w sumie swój ulubiony azjatycki peeling Missha, ale może jak się wreszcie skończy to kupię ten:]
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z Misshy żadnego peelingu nie miałam. Zresztą po tym mało który mnie kusi :)
UsuńW ten weekend kupowałam sobie bb cream i właśnie zastanawiałam się nad tym peelingiem ( i wieloma innymi produktami, można dostać oczopląsu), szkoda, że się nie zdecydowałam, ale przy okazji kolejnych zakupów na ebay na pewno się skuszę. Zwłaszcza, że na naszym rynku trudno o dobry peeling enzymatyczny.
OdpowiedzUsuńJuż planujesz kolejne zakupy - skąd ja to znam :) Chociaż przyznam że ostatnio trochę się z nich wyleczyłam.
Usuńa ja się zastanawiam nad inną kwestią. Co zrobić z opakowaniami zużytymi po Tony Moly. Bo one są tak urocze że szkoda wyrzucać a nie mam jakiegoś pomysłu na nie :)
OdpowiedzUsuńHmm...postawić w kuchni i coś w nie schować - np. gumki od pietruszki czy szczypiorku :D
UsuńRewelacja! Już samo opakowanie urzeka, a skoro kosmetyk jest całkiem skuteczny, to tym bardziej fajnie by było go wypróbować :) Przy takich atrakcjach chyba przymknęłabym oko na słabą wydajność ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie całkiem, ale jak dla mnie bardzo :) No ja też przymykam, bo generalnie trudno mi się zmusić do systematycznego peelingowania, a tu nie mam tego problemu.
Usuńciekawa recenzja
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń24 yrs old Research Assistant II Rheta Shimwell, hailing from Langley enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Archery. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. znajdz tutaj
OdpowiedzUsuńprawnik imigracyjny rzeszow
OdpowiedzUsuń