Długo mnie tu nie było, ale chyba nie byłabym sobą gdybym nie pomarudziła trochę przed świętami. Żeby było jasne, uwielbiam Boże Narodzenie, jego atmosferę, kupowanie prezentów najbliższym etc. Wkurza mnie jednak kiedy pokazywanie świąt na blogach ogranicza się głównie do ich banalizacji i komercjalizacji. Nie chcę tu nikogo namawiać na chrześcijańskie świętowanie, bo sama do osób wierzących nie należę. Pragnę jedynie przekazać swoją opinię na temat tego, co widzę na blogach - nie tylko kosmetycznych. Znów się pewnie narażę niektórym, ale jak Was ten temat boli, to po prostu nie czytajcie ;P
Co najmniej miesiąc przed świętami zalewa nas cała masa postów dotyczących przygotowania jedzenia, domu, a nawet specjalnego makijażu. Oczywiście muszą się od razu pojawić reklamy marek, z którymi się współpracuje. Na pierwszy ogień idą lukry, ozdoby do ciast, przyprawy, specjalne formy do pieczenia, bez których nie będziemy mogli się obyć itd. Potem oglądamy zdjęcia idealnie przystrojonych domów, krok po kroku uczymy się własnoręcznie robić świąteczne stroiki i inne ozdoby, bądź czujemy nieodpartą potrzebę kupienia dokładnie tego samego co ma w domu dana blogerka (bombki, świeczki, woski zapachowe Yankee Candle). Na końcu wypróbowujemy przed lustrem świąteczne makijaże, najlepiej żeby na każdy dzień świąt był inny i żeby przy każdym użyć innych kosmetyków danej marki. Rzecz jasna nie wszystkie blogerki takie zabiegi stosują i nie każda pokazując makijaże czy samouczki jak zrobić wieniec bożonarodzeniowy ma zamiar sprzedać nam jakiś produkt. Jednak jest to tak częste i irytujące zjawisko, że warto się na nie uczulić. Szczególnie jeśli po świętach widzimy pustki w portfelu i zastanawiamy się po co nam tak naprawdę te wszystkie rzeczy.
Druga sprawa, która tyczy się również moich ulubionych blogerek - tzw. "Chciejlisty", "Listy do Świętego Mikołaja" czy inne listy z prezentami. Może ja tak mam, a innych to nie bulwersuje. Mnie natomiast niesamowicie wkurzają takie posty. Nigdy nie wpadłabym na to, żeby na własnym blogu robić coś takiego. Dlaczego? Bo nie mam zamiaru sugerować moim bliskim ile pieniędzy mają na mnie wydać i co mają mi kupić. A jeśli już faktycznie ktoś ma z tym problem i koniecznie musi mi coś sprezentować, ustalę to z daną osobą indywidualnie. Nie za pomocą bloga.
Najbardziej jednak bawi mnie to, co dzieje się na tych samych stronach po świętach. Pani X robi listę prezentów, które chciałaby dostać, a potem publikuje kolejny post na swoim blogu, opisując wielkie zaskoczenie z powodu otrzymanych, idealnie trafionych upominków. Nic dziwnego, że chłopak/mąż/partner kupił jej wymarzoną torebkę, pierścionek czy kalosze, skoro dała mu wszystko na tacy. Przecież wcale nie zna adresu jej bloga i nie wie co Pani X pragnie mieć :P
Trzecia smutna kwestia, to ceny prezentów, gadżetów i wszystkiego co koniecznie nam się przyda i bez czego w święta nie będziemy mogli się obyć (bo przecież nie możemy się obyć bez świecznika z Ikei czy świątecznej piżamy). Jak tak sobie zerkam na te wszystkie "chciejlisty" i pomysły świąteczne, to aż mi się włos jeży na głowie. Można z tego wywnioskować, że bez prezentu za minimum 200 zł Boże Narodzenie nie ma prawa się udać. Blogerki życzą sobie bardzo kosztownych rzeczy, np.: Hunterów, paletek Naked 1, 2 lub 3, ogólnie kosmetyków z wyższej półki, torebek ekskluzywnych marek, laptopów, tabletów, Ipadów, Ipodów, Iphoneów, Mac Booków, diabelnie drogich aparatów i kamer cyfrowych, biżuterii gdzie jeden koralik kosztuje min. 150 zł... a lista nie ma końca. Gdybym miała taką osobę obdarować czymkolwiek, chyba musiałabym odkładać na to pieniądze parę miesięcy wcześniej. A wszystko po to (oczywiście nie w każdym przypadku), żeby pochwalić się nowym ekskluzywnym gadżetem przed czytelniczkami i innymi blogerkami. Przynajmniej ja odnoszę wrażenie, że często bardziej chodzi o popisanie się marką i pokazanie 150 zdjęć (każde z innego kadru), niż o prawdziwą potrzebę. Osoby, które na tego typu rzeczy stać raczej nie muszą się z tym obnosić.
Nie zakończę tego postu stwierdzeniem, że w Świętach Bożego Narodzenia chodzi tak naprawdę o coś innego, bo to bardzo indywidualna sprawa. Nie mam żadnego prawa, żeby mówić komuś co ma wtedy robić i jak ma je spędzać. Jednak sprawy, o których napisałam wyżej nie zawsze dotyczą świąt - często również czyichś urodzin czy imienin. Straszliwie mnie to odrzuca i jeśli choć jedna blogerka zastanowi się zanim opublikuje kolejną "chciejlistę", będzie mi niezmiernie miło.
Pozdrawiam,
Pozdrawiam,
Źródło zdjęcia: www.huffingtonpost.com
Mnie "chciejlisty" nie przeszkadzają, przeciwnie, czasem bywają inspiracją :). W zeszłym roku stworzyłam post tego typu, w tym roku nie czuję potrzeby. Swoją listę życzeń mam w tej chwili skatalogowaną na twardym dysku i to mi wystarcza :).
OdpowiedzUsuńDla mnie to dziwne po prostu. Rozumiem, że nie każdy lubi niespodzianki. Ale jeśli faktycznie robi się taką "Chciejlistę", żeby dostać coś konkretnego od kogoś bliskiego, to chyba nie powinno się tego komunikować przez bloga?
UsuńJa nie lubię notek nie pasujących tematycznie do bloga. Tak więc nienawidzę na beauty blogach piesków, dzieci, świąt, mężusiów, wakacji, prywaty, bo gówno mnie to grzeje. Ale mam swój sposób - usuwam dane blogi z subów, bo po co się mam denerwować ;)
OdpowiedzUsuńNa współprace też już nie zwracam uwagi, ale tak się teraz zastanowiłam, że sprzedawanie siebie ma swoiste, niemiłe, określenie na całym świecie, no ale liczy się hajs i dobry melanż.
Ja aż tak kategorycznie do tego nie podchodzę. Poza tym nie mam problemu tak jak Ty z usuwaniem blogów, które mi nie pasują :)
UsuńNaprawdę dawno Cię tu nie było... ja to chyba pokorna jestem bo jak coś mi przeszkadza to po prostu nie wchodzę i nie czytam. Ale faktyczne czasami takiej chciejlisty bywają po prostu inspiracją. Moi bliscy nawet nie wiedzą że prowadzę bloga, a nawet jak wiedzą to nie znają adresu więc nie muszę się martwić że się tym sugerują. No i ceny prezentów to kwestia indywidualna. Jednych stać innych nie. Ja zawsze powtarzam - każdy wydaje kasę na co chce. Jedni wolą kupić paletkę Naked za 200zł inni wyjazd do Krakowa pozwiedzać. Kwestia każdego z nas :-)
OdpowiedzUsuńNo to już prędzej mnie przekonuje Twoja wersja.
UsuńMnie osobiście jako czytelnika niejednego bloga też lekko irytuje wstawianie tych samych postów przez znakomita część blogerskiego światka. Jeśli u kogoś pojawi się lista prezentów, to automatycznie na innych blogach pojawia się taka sama i często owe chciane prezenty też się powielają. Jeśli woski Yankee Candle pojawiły się raz, to można w ciemno zakładać, że w ciągu tygodnia będzie wysyp postów o Yankee Candle. Od dłuższego czasu wiadomo, że blogosfera to potężny sprzymierzeniec w walce o klienta, ale dlaczego przy okazji świąt osiąga to rozmiar absurdu? Wychodzi na to, i tu się zgadzam w 100%, że bez oszałamiających i drogich prezentów święta będą do niczego. Szukam dobrego przepisu na piernik, a przecież spora część dziewczyn gotuje, ale zamiast tego natrafiam na posty, jak się ubrać na kolacje wigilijna. No tak...do dzisiaj nie miałam pojęcia, że w bikini to się na plażę chodzi...:S
OdpowiedzUsuńZ lekkim uśmiechem sardonicznym
A.S.
W 100% się zgadzam. A woski Yankee Candle już mnie osłabiają. Dokładnie to co opisujesz dzieje się też w tym roku.
Usuńlepiej tego nie mogłaś ująć... duże brawa za płynięcie pod prąd! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńO matko... kiedy ja robiłam swoją chciejlistę, przyznam, że wpisałam na nią rzeczy, które chcę kupić sama sobie, rzeczy, o których marzę, ale o które raczej nie poprosiłabym bliskich (może poza książką). Raczej luźny post na temat marzeń i planów zakupowych, niż lista rozkazująca "macie mi to kupić". Bliscy dostali zupełnie inne sugestie, głównie książkowe.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie bardzo rozumiem pisanie na blogu o tym, co chce się kupić. No bo dla innych się tego raczej nie pisze (co ich to obchodzi) a samemu ma się chyba takie informacje w głowie.
UsuńJejku, a myslalam ze to tylko ja tego nie lubie (tak sądziłam po ilościach komentarzy pod taki postem;)
OdpowiedzUsuńI nie lubię jeszcze tego co Seraphase- jak obserwuje blog kosmetyczny, to nie lubie i nie czytam postow nie związanych z tym tematem;)
Czasem lubię różnorodność. Uwierz mi, czytanie w kółko o kosmetykach też może znużyć. Są osoby, które umieją się dzielić swoją prywatnością jakoś tak z klasą, u innych widać straszną desperację. Ci pierwsi mi jakoś nie przeszkadzają, ci drudzy tak.
UsuńZgadzam się z Tobą ale tylko po części, bo np. lubię oglądać co tam kto sobie życzy i ceny akurat mnie nie drażnią bo nie zaglądam nikomu do portfela a jak blogerka ma kasę to niech kupuje a co mi tam chętnie popatrzę :D
OdpowiedzUsuńTo samo tyczy się makijażu ja sama zawsze proponuje coś na święta i nie wciskam nikomu żadnej marki bo z żadną nie współpracuję - robię to bo lubię. Chętnie też oglądam inne propozycje makijaży :)
No ok, tylko po co takie posty-zapchajdziury? W sumie to taki wpis o niczym. Ani recenzja, ani fotorelacja. Raczej reklama albo pokaz próżności.
UsuńChyba lepiej dać komuś jego wymarzony prezent, z którego będzie się cieszyć i korzystać niż dać coś zupełnie nietrafionego. Nie tworzę żadnych "chciejlist", to po prostu moje zdanie i odczucie, że wolę komuś sprawić fajny prezent, a nie taki, co zostanie rzucony w kąt i wszystko pójdzie na marne.
OdpowiedzUsuńJasne, co kto woli. Ale ja nigdzie nie napisałam, że nie można takiej listy robić. Jedynie zamieszczanie jej na blogu zamiast powiedzenia o tym jedynie najbliższym mnie dziwi.
UsuńMnie chciejlisty nie przeszkadzają, sama sobie sporządziłam taką i nie dlatego że chce wszystko konkretnie dostać, moja rodzina nie zna adresu mojego bloga. A zrobiłam sobie taką listę, po to żebym sama sobie spełniła te zachciewajki i żeby to przyniosło mi radość, dla mnie to raczej taka mapa do czego dążę. A Święta każdy przeżywa inaczej i żyjemy w takich czasach, że niestety tej magii już się nie czuję, bo najpierw jest wyścig sprzątania, wypieków i przygotowań, a później nalot gości gdzie sami już jesteśmy tym zmęczeni.
OdpowiedzUsuńNo czyli napisałaś post głównie dla siebie. A ja bym wolała akurat pisać coś, co może się przydać innym albo chociaż skłonić do jakiejś refleksji.
UsuńMagię świąt nadal czuję, to tylko kwestia nastawienia.
No cóż, jest w tym co napisałaś bardzo dużo racji. Ja ogólnie staram się nie zwracać uwagi na tego typu posty. Chciejstw nie robię, bo sama sobie je staram zorganizować. Owszem robię post z makijażem świątecznym, ale mnie nikt nie sponsoruje, wszystko kupuję sama, a robię tutorial, bo mnie o to inni proszą :-) Nie mniej jednak na blogu nie piszę o moich ukochanych prywatnie świętach w taki sposób, jaki je przeżywam z najbliższymi w rodzinnym gronie ciesząc się nimi i tym, co wyniosłam z tradycji rodzinnej :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie coś napisałaś :-)
No i chwała Ci za to, dlatego też tak lubię do Ciebie wpadać :)
UsuńA ja bardzo nie lubie takich postow, gdzie ktos pisze czego nie lubi na innych blogach. Nie lubie... nie czytam ale uwazam, ze kazdy ma prawo pisania i pokazywania na wlasnym blogu co mu sie podoba. Ja nie wiem z jakiej racji ciagle ktos ustala co jest dozwolne a co nie. Irytuja mnie wspolpace to omijam i to sie dotyczy innych tematow.
OdpowiedzUsuńPrezenty przewaznie kupuje sobie sama, w zyciu nie wpadloby mi do glowy, zeby podtykac taka liste komus pod nos. Pomijajac, ze u mnie pod choinka prezentow nie ma.
Mam dokładnie takie samo zdanie. Nie mogę znieść, że na blogach coraz częściej pisze się o tym co wolno, czego nie, co wygląda dobrze, a co nie. Kurcze, przecież to jak prowadzimy swojego bloga jest kwestią indywidualną. I albo ktoś chce to czytać, albo nie. Zresztą, nie widzę nic złego w postach z zachciankami, jeśli nie powtarzają się co chwilę. Przecież każdy z nas może mieć marzenia, nawet jeśli są drogie.
Usuńmaus, Agata - Ja nie piszę wcale, że tego nie wolno. Ten blog to też moja przestrzeń i po prostu wypowiadam swoją opinię, co też jest częścią tego o czym piszecie, czyli pewniej wolności słowa na blogu. Wiem, że dużo osób lubi takie "Chciejlisty" więc pewnie nadal będą funkcjonowały. Gdybym mówiła komuś, co ma robić, to krytykowałabym każdy taki post zjadliwym komentarzem. Akurat nie jestem osobą, która ze swoimi marzeniami by chciała się obnosić na blogu, więc może dlatego też jest to dla mnie kompletnie niepojęte.
Usuńzgadzam się z maus ;) Ja czytam tylko te teksty, które lubię (lub te, które mnie zaintrygują). Czy jest coś złego w "chceniu" paletki za 200zł :)?
OdpowiedzUsuńNie, absolutnie, ale jeśli się tego chce to albo się to kupuje samemu, albo informuje się o tym nie przez bloga kogoś, od kogo chce się to coś dostać. Proste.
UsuńZ rodziną mam zasadę, że pod choinkę kupujemy sobie prezenty za ok. 50 zł. Nie robię na blogu listy prezentów, które chciałabym dostać, bo to powinna być niespodzianka. Jeśli marzy mi się coś droższego - to idę i sama sobie kupuję. Jeśli kogoś kłuje w oczy, że kupiłam sobie Pandorę lub iPada, to niech nie czyta i nie wchodzi. Każda z nas ma w sobie trochę z chwalipięty i lubi pokazać rzeczy, które sobie kupiła i sprawiają jej wielką radość.
OdpowiedzUsuńA po drugie, jeśli stać mnie na droższe rzeczy, to dlaczego mam się z tym kryć? Żeby ktoś się poczuł lepiej, bo on sobie tego kupić nie może?
UsuńRacja!
OdpowiedzUsuńPrawda!
OdpowiedzUsuńKiedy znów tu coś napiszesz?
OdpowiedzUsuńWłaśnie popełniłam parę nowych wpisów. Miło mi, że ktoś się niecierpliwi :)
UsuńKiedy jakieś nowe posty się tu pojawią?
OdpowiedzUsuńWłaśnie się pojawił :)
Usuń