Zapewne prawie każda maniaczka kosmetyków i nie tylko zna słynne meteoryty marki Guerlain. Przyznam szczerze, że nigdy nie były one obiektem moich westchnień. Z drugiej strony nie miałam nawet okazji pomacać ani przetestować wspomnianego wyżej cuda.
Uwierzcie w to lub nie, ale przez całe lata uważałam wszelkiego rodzaju rozświetlacze za zbędny gadżet. Pewnie głównie dlatego, że trafiałam na same złote, z masą drobinek. Na mojej bladej twarzy nie wygląda to najlepiej. Zresztą nie lubię świecić się jak bombka choinkowa obsypana brokatem, bo według mnie wygląda to po prostu tanio i przede wszystkim nienaturalnie. Od czasu kiedy prowadzę bloga kulinarnego, moja twarz sama z siebie zaczyna powoli przypominać bombkę, więc nie potrzebuję dopełnienia charakteryzacji :D
W końcu znalazłam to o co mi chodziło i już nie umiem się bez tego obyć w moim bardziej "wyjściowym makijażu". Nie jest to jednak produkt idealny. Szczegóły poniżej.
Obietnice producenta:
Puder w postaci 5-kolorowych pastelowych kuleczek, które pozwolą idealnie wykończyć makijaż, dodając wybranym partiom twarzy filmowego blasku!
Kuleczki subtelnie rozświetlają, modelując kolorem kształt twarzy, a jednocześnie nadają jej zdrowego blasku, ożywiają koloryt i udoskonalają teksturę.
Ich formułę wzbogacono w:
- pył perłowy - rozświetla i nawilża cerę,
- rumianek - chroni i odżywia,
- ametyst i rubin - nadają skórze elastyczności,
- koenzym Q10 - chroni przed przedwczesnym starzeniem,
- ekstrakt z portulaki - nawilża.
Sposób użycia:
Stosować w ostatnim etapie makijażu jako element wykończenia. Nakładać za pomocą dołączonej gąbeczki, mieszając wszystkie kolory kuleczek. Aplikować miejscowo na czoło, nos, policzki, brodę.
Opakowanie:
Proste, estetyczne i solidne. Z drugiej strony nie wyróżnia się niczym szczególnym, biorąc pod uwagę że to kosmetyk koreański. W środku znajduje się gruby puszek i miękka folijka ochronna, a pod tym wszystkim kolorowe kuleczki.
Opakowanie zawiera 14 g produktu. Zabezpieczone jest specjalną srebrną naklejką, która gwarantuje że nikt przed nami go nie otwierał.
Kolor:
Kuleczki są w pięciu różnych pastelowych kolorach - białym, żółtym, zielonym, różowym i lila. Kiedy przejedzie się po nich wszystkich palcem, zmieniają odcień na biało-srebrny.
Tak przedstawiają się poszczególne kolory:
A tu są już roztarte na dłoni. Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić ich błysk.
Wykończenie:
Na pierwszy rzut oka widoczne są migoczące drobinki, ale chwilę po aplikacji znikają. I całe szczęście, bo nie przepadam za takim wykończeniem. Jeśli umiejętnie nałożymy kosmetyk na twarz, da on efekt lśniącej w promieniach słońca "tafli". Jednak należy bardzo uważać z aplikacją, bo nałożenie go zbyt hojnie stworzy migoczącą "taflę" o zimnym, srebrnym połysku, który wygląda bardzo nienaturalnie. Dlatego odradzam używanie załączonego puszka. Ja go traktuję jedynie jako zabezpieczenie kuleczek przez uszkodzeniami. Najlepiej sprawdzi się tu pędzel. W moim przypadku akurat Hakuro H13.
Trwałość:
Rewelacyjna! Rozświetlacze które miałam do tej pory (na Benefit mnie niestety nie stać) zwykle miały masę drobinek i bardzo szybko się ścierały i osypywały. Skin79 zrobił produkt, który trzyma się na twarzy przez wiele godzin i nawet przypudrowany raz czy dwa w ciągu dnia, nadal jest praktycznie tak samo intensywny.
Zapach:
Boski! Pudrowy, nieco słodki. Mogłabym go wąchać cały dzień. Jest to chyba jeden z moich ulubionych zapachów ze wszystkich kosmetyków kolorowych, które obecnie posiadam.
Zapach w opakowaniu jest dość mocno wyczuwalny, natomiast na twarzy zupełnie zanika.
Skład:
Niestety oprócz obietnic producenta i sposobu użycia wszystko napisane jest na opakowaniu po koreańsku. W internecie też nigdzie składu nie znalazłam. Mogę się jedynie poratować tym obrazkiem:
EDIT: Wrzucam skład przetłumaczony dzięki uprzejmości tekashi :)
Methylparaben, butylparaben, propylparaben, kolor czerwony no.201, kolor czerwony no.202, czerwony tlenek żelaza, żółty tlenek żelaza
Plusy:
Minusy:
Opakowanie: 4,5/5
Zapach: 5/5
Wydajność: 4,5/5
Trwałość: 5/5
Ocena końcowa: 4/5
O ile się orientuję, to produkt z gatunku tych, które albo się kocha albo nienawidzi. Ja należę raczej do tych drugich, choć nie ukrywam, że ma on pewne wady. Przede wszystkim trzeba nauczyć się go aplikować tak, żeby dawał naturalny efekt. Naprawdę dość łatwo z nim przedobrzyć. Najlepiej delikatnie przejechać po wszystkich kulkach pędzlem, strzepnąć nadmiar i delikatnie omiatać te miejsca na twarzy, które chcemy rozświetlić. W takim wydaniu kosmetyk ten sprawdza się naprawdę fajnie.
Ponadto jest praktycznie nie do starcia. Tym bardziej radzę uważać podczas jego nakładania, bo jeśli zrobimy to zbyt hojnie, to nawet położony na niego podkład czy krem BB może nie pomóc. Rozświetlacz jest bardzo trwały i wytrzymuje na twarzy dosłownie cały dzień. Kuleczki odrobinę się osypują w opakowaniu, ale przecież ten pyłek też można wykorzystać :) Poza tym to raczej normalne, jeśli takie raczej delikatne rzeczy ocierają się o siebie w słoiczku (bez skojarzeń proszę).
Moim zdaniem w odpowiednich rękach to naprawdę niezły rozświetlacz. Umiejętnie nałożony daje dokładnie taki efekt o jaki mi chodziło. Kiedy go używam, zwykle słyszę że wyglądam świeżo i promiennie, a o to w końcu w tym wszystkim chodzi :P Nie mam pojęcia jednak jak się sprawdzi na cerze z rozszerzonymi porami, ponieważ mnie ten problem nie dotyczy. Jednak w żadnej recenzji, na którą się natknęłam nikt nic o tym nie wspominał. To jak, skuszone? :)
Macie jakieś swoje ulubione rozświetlacze w kulkach? Oczywiście poza meteorytami z Guerlain :)
Pozdrawiam,
Kuleczki subtelnie rozświetlają, modelując kolorem kształt twarzy, a jednocześnie nadają jej zdrowego blasku, ożywiają koloryt i udoskonalają teksturę.
Ich formułę wzbogacono w:
- pył perłowy - rozświetla i nawilża cerę,
- rumianek - chroni i odżywia,
- ametyst i rubin - nadają skórze elastyczności,
- koenzym Q10 - chroni przed przedwczesnym starzeniem,
- ekstrakt z portulaki - nawilża.
Sposób użycia:
Stosować w ostatnim etapie makijażu jako element wykończenia. Nakładać za pomocą dołączonej gąbeczki, mieszając wszystkie kolory kuleczek. Aplikować miejscowo na czoło, nos, policzki, brodę.
Opakowanie:
Proste, estetyczne i solidne. Z drugiej strony nie wyróżnia się niczym szczególnym, biorąc pod uwagę że to kosmetyk koreański. W środku znajduje się gruby puszek i miękka folijka ochronna, a pod tym wszystkim kolorowe kuleczki.
Opakowanie zawiera 14 g produktu. Zabezpieczone jest specjalną srebrną naklejką, która gwarantuje że nikt przed nami go nie otwierał.
Kolor:
Kuleczki są w pięciu różnych pastelowych kolorach - białym, żółtym, zielonym, różowym i lila. Kiedy przejedzie się po nich wszystkich palcem, zmieniają odcień na biało-srebrny.
Tak przedstawiają się poszczególne kolory:
A tu są już roztarte na dłoni. Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić ich błysk.
Wykończenie:
Na pierwszy rzut oka widoczne są migoczące drobinki, ale chwilę po aplikacji znikają. I całe szczęście, bo nie przepadam za takim wykończeniem. Jeśli umiejętnie nałożymy kosmetyk na twarz, da on efekt lśniącej w promieniach słońca "tafli". Jednak należy bardzo uważać z aplikacją, bo nałożenie go zbyt hojnie stworzy migoczącą "taflę" o zimnym, srebrnym połysku, który wygląda bardzo nienaturalnie. Dlatego odradzam używanie załączonego puszka. Ja go traktuję jedynie jako zabezpieczenie kuleczek przez uszkodzeniami. Najlepiej sprawdzi się tu pędzel. W moim przypadku akurat Hakuro H13.
Trwałość:
Rewelacyjna! Rozświetlacze które miałam do tej pory (na Benefit mnie niestety nie stać) zwykle miały masę drobinek i bardzo szybko się ścierały i osypywały. Skin79 zrobił produkt, który trzyma się na twarzy przez wiele godzin i nawet przypudrowany raz czy dwa w ciągu dnia, nadal jest praktycznie tak samo intensywny.
Zapach:
Boski! Pudrowy, nieco słodki. Mogłabym go wąchać cały dzień. Jest to chyba jeden z moich ulubionych zapachów ze wszystkich kosmetyków kolorowych, które obecnie posiadam.
Zapach w opakowaniu jest dość mocno wyczuwalny, natomiast na twarzy zupełnie zanika.
Skład:
Niestety oprócz obietnic producenta i sposobu użycia wszystko napisane jest na opakowaniu po koreańsku. W internecie też nigdzie składu nie znalazłam. Mogę się jedynie poratować tym obrazkiem:
EDIT: Wrzucam skład przetłumaczony dzięki uprzejmości tekashi :)
Methylparaben, butylparaben, propylparaben, kolor czerwony no.201, kolor czerwony no.202, czerwony tlenek żelaza, żółty tlenek żelaza
Plusy:
- ładny efekt lśniącej "tafli"
- świetna trwałość
- wydajność
- mała ilość drobinek
- zapach
Minusy:
- cena
- dostępność
- dość łatwo przedobrzyć z ilością produktu, co daje nienaturalny efekt srebrnego błysku
Opakowanie: 4,5/5
Zapach: 5/5
Wydajność: 4,5/5
Trwałość: 5/5
Ocena końcowa: 4/5
O ile się orientuję, to produkt z gatunku tych, które albo się kocha albo nienawidzi. Ja należę raczej do tych drugich, choć nie ukrywam, że ma on pewne wady. Przede wszystkim trzeba nauczyć się go aplikować tak, żeby dawał naturalny efekt. Naprawdę dość łatwo z nim przedobrzyć. Najlepiej delikatnie przejechać po wszystkich kulkach pędzlem, strzepnąć nadmiar i delikatnie omiatać te miejsca na twarzy, które chcemy rozświetlić. W takim wydaniu kosmetyk ten sprawdza się naprawdę fajnie.
Ponadto jest praktycznie nie do starcia. Tym bardziej radzę uważać podczas jego nakładania, bo jeśli zrobimy to zbyt hojnie, to nawet położony na niego podkład czy krem BB może nie pomóc. Rozświetlacz jest bardzo trwały i wytrzymuje na twarzy dosłownie cały dzień. Kuleczki odrobinę się osypują w opakowaniu, ale przecież ten pyłek też można wykorzystać :) Poza tym to raczej normalne, jeśli takie raczej delikatne rzeczy ocierają się o siebie w słoiczku (bez skojarzeń proszę).
Moim zdaniem w odpowiednich rękach to naprawdę niezły rozświetlacz. Umiejętnie nałożony daje dokładnie taki efekt o jaki mi chodziło. Kiedy go używam, zwykle słyszę że wyglądam świeżo i promiennie, a o to w końcu w tym wszystkim chodzi :P Nie mam pojęcia jednak jak się sprawdzi na cerze z rozszerzonymi porami, ponieważ mnie ten problem nie dotyczy. Jednak w żadnej recenzji, na którą się natknęłam nikt nic o tym nie wspominał. To jak, skuszone? :)
Macie jakieś swoje ulubione rozświetlacze w kulkach? Oczywiście poza meteorytami z Guerlain :)
Pozdrawiam,
Jeśli macie ochotę na ochłodę z odrobiną procentów, zapraszam na mojego bloga kulinarnego. Znajdziecie tam przepis na drinka à la Malibu. Wystarczy kliknąć zdjęcie poniżej :)
Spodobalo mi sie zdjecie tej koreanki " przed i po". kurcze gdyby dawalo taki efekt porcelanowej cery to od razu biore ;-)))
OdpowiedzUsuńozswietlacza w kuleczkach nie posiadam innego oprocz malenkiej odsypki meteorytow z zimowej kolekcji i bardzo je lubie, uzywam do codziennego makijazu
Takiego efektu na pewno nie daje. Tu producent zdecydowanie przesadził. Ja bym się chyba bała nałożyć ten rozświetlacz na twarz jako puder.
UsuńZwykle trzymam się z dala od rozświetlaczy, ale ten wygląda bardzo zachęcająco. Może kiedyś uda mi się wypróbować ten produkt :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować :)
UsuńMysle ze warto sprobowac tylko ciezko mi sie zdecydowac na trudno dostepne kosmetyki
UsuńZnam ten ból :) Ten jest akurat dostępny w polskiej drogerii internetowej.
UsuńWyglądają na prawde zachęcająco, kiedyś się skuszę na te kulki :P
OdpowiedzUsuńJakby co są dostępne nawet w Polsce za niewiele wyższą cenę :)
Usuńehh Ja nigdy nie potrafiłam nakładać takich rzeczy ;P Ale kiedyś trzeba się nauczyć. :)
OdpowiedzUsuńChcesz przetłumaczone składniki?
Też nie potrafiłam. W sumie przez dłuższy czas ten rozświetlacz leżał na półce i czekał na swoje dni. Pierwsza aplikacja to była porażka, ale następne już ok :) Nie ma się czego bać.
UsuńJeśli to nie problem i masz ochotę potłumaczyć, to czemu nie? :)
Wcięło mi gdzieś liste składników, więc mam przetłumaczone tylko składniki główne.
UsuńW sumie to ja mam pudełko oryginalne jeszcze. Może któryś z opisów w hangulu to skład :P
UsuńTo jak możesz podeślij zdjęcie na maila :) Obaczymy czy jest tam skład :]
UsuńOk, sfocę i wyślę. Dzięki z góry :)
UsuńJa się poczułam mocno skuszona! Zwłaszcza, że od dawna o nich myślałam :) chyba po okresie letnim sobie je sprawię :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
Usuńna reklamie sa mocne kolory a w realu sliczne pastelowe (i takie o wiele ladniejsze) ...
OdpowiedzUsuńlubie kosmetyki Skin79 ... maja piekne opakowania takie "luxusowe" ...
kulki napewno zamowie bo wygladaja rewelacyjnie ale podoba mi sie tez kolekcja ORIENTAL GOLD...
Istotnie, masz rację. Ale w prawym dolnym rogu, na tym samym zdjęciu reklamowym i tam gdzie jest pokazane jak go używać widać, że są już bardziej pastelowe. Coś im chyba nie wyszło :P Szczególnie, że w kwestii rozświetlaczy zdecydowanie lepsze są pastelowe kolory :)
UsuńMnie Oriental Gold już tak nie kusi jak kiedyś. Kusi mnie za to seria White i The Premier Gold.
nawet ładny efekt dają, znowu potwierdzenie jak dobre są koreańskie specyfiki:)
OdpowiedzUsuńCzęsto są dobre, czasem rewelacyjne ale bywają też takie niezbyt szczególne i warte polecenia, jak chyba wszędzie :) Ja szukałam efektu "tafli", którego nie mogłam znaleźć w tanich kosmetykach dostępnych w Polsce. Z kolei znalazłam go w produktach wysoko-półkowych, na które mnie zwyczajnie nie stać. Na szczęście okazało się, że średnio-półkowy Skin79 zrobił coś tak fajnego :)
UsuńDla mnie wszelkie "kulki" wyglądają słodziakowo, ale nie pożądam ich, bo mam cerę tłustą i raczej stronię od rozświetlenia. Może kiedyś się przekonam jak opanuję moją cerę.
OdpowiedzUsuńWyglądają pięknie!
Rozumiem i znam z autopsji, bo moja siostra też ma tłustą cerę i mówi to samo. Mi obojętne w jakiej formie jest rozświetlacz - czy w kulkach czy w kamieniu. Ważne żeby dawał efekt o który mi chodzi.
UsuńBardzo ciekawe - Lioele ma bardzo podobny produkt i tak się powoli do niego przymierzam. Ma też kuleczki nadające opaleniznę ;-) Jeśli kupię, to się podzielę informacją. A co do płynnych rozświetlaczy typu Benefit, to nie każdemu pasują i łatwo sobie nimi elegancką plamę światła na twarzy zrobić. Nie mówię, że są złe, bo wręcz przeciwnie, ale chyba trochę łatwiej rozświetlać stopniowo sypkimi rozświetlaczami :-)
OdpowiedzUsuńBlack Cat (Kate)
Z płynnych znam Aure Etude - całkiem przyjemnie rozświetla, nie tworząc efektu lustra.
UsuńKate, widziałam te kulki już jakiś czas temu, ale kurcze...Lioele ma masę rzeczy z brokatem czy takim perłowym połyskiem. Dlatego zdecydowałam się ostatecznie na Skin79 :) Bardzo chętnie jednak przeczytam Twoją recenzję, jeśli kupisz kulki z Lioele.
UsuńW kwestii rozświetlacza z Benefit - skutecznie odstrasza mnie cena i fakt, że właśnie jest kremowy. Wolę coś rozprowadzać na sucho, bo makijaż to nie jest coś w czym jestem najlepsza.
tekashi, ja tam nawet lubię efekt lustra. Nie trawię za to perły ani drobinek rozświetlających. Chodzi Ci o Nymph Aura z Etude House? :) Jeśli tak to mam jego próbki i czeka na testy.
Tak, właśnie o te. :) Drobinki rozświetlające też mnie jakoś nie porywają. Mam po nich wrażenie, jakbym wyglądała niczym brokatowa bombka. ;)
UsuńPrzyznam się wam, że jestem na etapie, w którym będę zmuszona kupić Benefita, ale będzie to Moon beam, który jest cieplejszą wersją High beam - cena jest fatalna, fakt. Poza tym, mam tubki z rozświetlajacymi kremami BB SKin79 i pewnie na etapie testów je zużyję jako rozświetlacze :-) No i może kulki Lioele zakupię :-)
UsuńSilverose, też nie znoszę brokatu, drobinek i świecenia się jak latarnia :-) jeśli świetlistość jest oznaką zdrowego wyglądu, to ja go nie chcę ;-)
Black Cat (Kate)
tekashi, mnie również. W przypadku tych kulek efekt można porównać do tafli wody, takie ładnie mieniące się rozświetlenie, równo rozłożone na całej skórze. Zero efektu jak przy drobinkach.
UsuńKate, no właśnie w naszym kraju chyba bycie brokatową bombką to oznaka świeżego wyglądu. Takie mam wrażenie czasem jak patrzę na niektóre panie. Ja cicho liczę na to, że gdzieś u Azjatów znajdę odpowiedni, idealny sypki rozświetlacz. W końcu oni tak bardzo lubują się w efekcie rozświetlonej twarzy, że muszą mieć coś równie dobrego jak te słynne meteoryty, lub jeszcze lepszego :)
Ty to zawsze masz tak genialnie przygotowane recenzję, że nawet jak mnie dany produkt nie interesuje, to i tak czytam co napisałaś :P
OdpowiedzUsuńzdjęcie tych 5 kuleczek jest przeurocze ^^
Kurde, mam wrażenie że jakbyś była przedstawicielem firmy kosmetycznej, to zaraz dałabyś mi pół asortymentu do przetestowania :D Bardzo dziękuję. Staram się przykładać, dlatego recenzje nie pojawiają się jakoś niebywale często jak na innych blogach.
UsuńTaki kwiatek koślawy :P
oj taaak...na pewno :D zostałabyś zasypana kosmetykami przeze mnie :D
UsuńPewnie trudno by mi było pozostać obiektywną w takim przypadku :P
UsuńNie używam za bardzo rozświetlaczy, bo te co próbowałam miały zbyt dużo drobinek.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! To jest zmora. Nawet wychwalany kiedyś rozświetlacz z Sephory dla mnie okazał się zupełną porażką - drobinki osypują się potem po całej twarzy. W przypadku tego ze Skin79 tak nie jest i chwała mu za to.
UsuńMianuję Cię moim guru kosmetyków azjatyckich. ;P
OdpowiedzUsuńMam na nie taką straszliwą ochotę, bo uwielbiam rozświetlenie, a na Meteoryty narazie funduszy brak.
Ciekawe czy można je dostać gdzieś w polskich sklepach online?
Eee, bez przesady. To tak trochę jakby uznać Michała Wiśniewskiego za specjalistę od udanych związków :P Ja tylko piszę o tym co mam :P
UsuńTu Cię mile zaskoczę, bo można je dostać w drogerii internetowej alledrogeria i nawet są obecnie dostępne. Kupowałam już tam - mają oryginalne produkty Skin79 i ceny też nie najgorsze :)
Właśnie tam zajrzałam i chyba będę ZMUSZONA złożyć zamówienie. ;)
UsuńHehe. Oby się sprawdził, jeśli już się na niego zdecydujesz :)
Usuńkurcze błysk na zdjęciu wygląda świetnie, ale ja mam już kilka rozświetlaczy, oj smuteczek
OdpowiedzUsuńNie wątpię :) Pewnie inne, które posiadasz są równie fajne.
Usuńbardzo kusząca recenzja, a ja nie mam jeszcze żadnych kuleczek :D gdzie w PL je można kupić ?
OdpowiedzUsuńW sklepie internetowym alledrogeria :)
Usuńbaaardzooo bym je chciała mieć :P wpiszę je na moją listę zakupów :) kiedyś będą moje :P no i ich duży plus - brak brokatu bo te z guerliana niestety takowy brokat mają. No i szkoda że nie ma ich w wersji bardziej brązowej (jak w przypadku lioele) bo wolałabym właśnie takie :)
OdpowiedzUsuńKurde, przedwczoraj macałam słynne rozświetlacze z Guerlain i powiem Ci, że nie kumam ich wspaniałości. Równie dobrze mogłabym brokat z bombki osypać na twarz. Za coś takiego nie dam złamanego grosza :P
UsuńJeśli wolisz brązowe to niestety Skin79 takowych nie ma. Zostaje w takim razie Lioele albo coś jeszcze innego :)
Nie wiedziałam że maja takie kulki Skin79... od teraz stały się moim kolejnym MUST HAVE! lecę na ebay ;)
OdpowiedzUsuńbuźka
Miłych zakupów :)
UsuńO mamumusiu, jakie to piękne :D
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ale jak widzę puder w kuleczkach to automatycznie mam ochotę go kupić :)
A ja zjeść :D
Usuń