Dziś będzie post typu zapchajdziura, a mianowicie przegląd fotek zamieszczonych przeze mnie na Instagramie i okraszonych moim jakże błyskotliwym opisem. Zapraszam! :P
1. Jakoś nigdy nie byłam fanką sklepu CCC. Do dziś uważam, że jest tam masa butów kiepskiej jakości. Jednak udało mi się trafić na trzy niezłe pary - baleriny, sandały na małym obcasie i na koturnie - można je sobie obejrzeć na instagramowych fotkach z tego posta. Wyjątkowo wygodnie mi się w nich chodzi, a u mnie to rzadkość.
2. Moje ostatnie godziny w pracy przed urlopem. Co z tego, że jednodniowym :P To był jeden z niewielu dni w sezonie, kiedy pod koniec pracy można było złapać chwilę oddechu.
3. Od tego roku 27 lipca będzie dla mnie dość wyjątkową datą, a to dlatego że moja siostra tego dnia wzięła ślub. Uroczystość była bardzo kameralna, atmosfera przyjemna, a jedzenie przepyszne. Przypadkiem zostałam fotografem ślubnym ale okazało się, że moje średnio udolne zdjęcia bardzo się spodobały. Tu akurat widzicie zwykłe zdjęcie z komórki. Nawet widać mnie tochę, a mianowicie mój but - ten na dole (też z CCC) :P
4. Pierwszy raz odwiedziłam sama moją siostrę w Pile i strasznie żałuję że byłam tak krótko. Zjadłam obiad w restauracji “Pomarańczowy fortepian”, całkiem pyszny zresztą. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcie pamiątkowe. Znów widziałam się też z moim ulubionym psem, Rufim. Szkoda, że wszystko co dobre tak szybko się kończy. Odkryłam przy okazji, że lubię podróże pociągami, ale głównie te dość krótko dystansowe, na jakieś 200 km.
5. A to już fotka związana z wypadem ze Skrzatami. Tym razem byliśmy na początku w knajpie “Zielone słonie”. Na głównym planie kruszon z owocami i deser z malinami, bitą śmietaną i płatkami owsianymi - pychota!
6. Potem skusiłam Skrzaty na pizzę. Chcieli sprawdzić jedno miejsce w pobliżu i wylądowaliśmy w Bar a boo. Pizza była genialna, z pieca opalanego węglem, a zamiast sosów podano nam oliwy smakowe. Z pewnością jeszcze tam wrócę.
7. Pod koniec jednego z cięższych dni pracy, Marek poczęstował nas wszystkich Radlerem. Ja zwykle za tego typu trunkami nie przepadam, ale jak się dostaje, to się nie wybrzydza.
8. Takie oto pyszności czekają na nas czasami w pracy. Koleżanki tata ma swoją cukiernię i gdy tylko Ewelina wraca z rodzinnych stron, to coś nam przywozi. Ledwo dałam radę to zjeść.
Moje “kotałki” - bezuchy Julian i Dafne. Z nimi bywa ciężko, ale bez nich byłoby jeszcze gorzej.
Taki tam strój na wypad ze Skrzatami. Oni są zawsze fajnie i schludnie ubrani, to i ja nie chciałam odstawać. Bluzka jest z Orsay’u a koturny z CCC. Jak na mnie straszliwie wysokie ale wyjątkowo wygodne i stabilne. Do tego rurki bodajże z H&M’u których praktycznie tu nie widać :P Ostatnio daleko mi do elegantki, więc taka zmiana raz na jakiś czas chyba dobrze mi robi.
9. Krem BB zakupiony w Opolu i CC znaleziony zupełnie przypadkiem w poznańskiej drogerii Hebe. W sumie oba są do siebie podobne, tylko różnią się nieco gamą odcieni. Wiem, że to jawna zdrada w stosunku do koreańskich kremów BB ale naprawdę uważam, że warto było. Firma Bell się popisała i stworzyła bardzo sympatyczne kosmetyki.
10. Eksperyment urodowy - mezoterapia igłowa derma rollerem. Spodziewałam się większego bólu. Powiem szczerze, że bardzo mi się to podoba. Na recenzję niestety trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
11. Zamiennik za mleczną maskę z Kallos - maska keratynowa. Tamta mnie nie zachwyciła ale ta jest naprawdę niezła. Mam nadzieję, że pomoże mi utrzymać efekt keratynowego prostowania włosów.
12. Mój pierwszy wyjątkowo burżujski kosmetyczny nabytek - puder Les Beiges od Chanel. Nigdy nie miałam parcia na luksusowe marki ale ten puder kusił mnie od kiedy tylko pojawiły się informacje o nim i pierwsze recenzje. Szczęśliwie miałam zniżkę na niego ale i tak cena była trudna do przełknięcia. Bardzo go lubię ale czy kupiłabym ponownie? Nie wiem...Jest w nim parę kuch. Zdecydowanie nie zaliczam się do grona osób ślepo zakochanych w tym produkcie.Pozdrawiam,
Czekam na recenzję domowej mezoterapii. Na razie nie ma odwagi, żeby kuć się w domu :)
OdpowiedzUsuńO, ja także jestem jej ciekawa :)
UsuńFraise26 (My strawberry fields), Beauty_Station, cieszę się. Obiecuję coś skrobnąć na ten temat za jakiś czas.
UsuńKotałki! Zakochałam się w Dafne. :D
OdpowiedzUsuńFajne te wypady ze Skrzatami. :) W grupie zawsze można znaleźć jakieś ciekawe nowe miejsce.
Do Bdg jest niecałe 200km, więc wpakuj się w pociąg w jakis weekend i przybywaj. :}
O, to jesteś jednym z niewielu wyjątków, bo większości ludzi podoba się bardziej Julian :)
UsuńBo trzeba trafić na miłe towarzystwo, które dodatkowo lubi dobrze zjeść i ciągle łaknie nowych miejsc.
Mało urlopu mi do końca zostało, ale dziękuję, przemyślę :P
No wiesz co, jaki zapychacz... Przecież pozwalasz przez to nam się lepiej poznać :-)
OdpowiedzUsuńTeż lubię podróże pociągami - ale ja to najczęściej do Gdyni nimi jeżdżę, albo do Malborka :-)
Jak patrzę na to jedzenie, to robię się głodna - ile łakoci...
Kotołaki są cudowne :-DDD Pewnie teraz masz okres wyczesywania kociakom sierści ;-)
Normalnie BB zdrajca XD
Czekam na recenzje dermo rolera i Chanel :-)
Dokłanie, a nie każdemu jakieś tam fakty o mnie muszą się wydawać ciekawe :)
UsuńTeż się robię głodna. Za to piekę coraz mniej, ale jak widać - na rzecz spotkań ze znajomymi, więc czuję się usprawiedliwona.
Nie, sami się myją. A sierść niestety sypie im się tak samo przez cały rok...
Oj, ale to nie znaczy, że wolę produkty Bell od koreańskich kosmetyków. I raczej nie zainteresują mnie inne europejskie kremy BB.
Przyjęłam i postaram się z recenzji wywiązać :P
Dobra, jak lubię się więcej dowiadywać o moich ulubionych blogerach :-D Więc ja za tymi postami jestem zdecydowanie :-D
UsuńNo ja ostatnio wyczesywałam moją ulubioną czarną kocicę i Uszi trzeba wyczesywać, bo inaczej jest problem. Czasem ilość wyczesanej sierści przypomina małego kotka XD
Dobra, dobra - i tak BB zdrajca ;-P
Spróbuj nie, to Cię zaspamuję mailami XD
jejku gdzie ta cukiernia Eweliny, pysznie to ciacho wygląda:]
OdpowiedzUsuńW Turku z tego co pamiętam :P
Usuńjaka fajna kicia ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to dwie :)
Usuń