Niebywale trudno jest znaleźć wartościowe kosmetyczne gadżety. Takie, które faktycznie zrewolucjonizują cokolwiek w naszej urodowej rutynie. Przez ostatnich kilka lat przewinęło się przez moje ręce nieco dziwnych wynalazków i uznałam, że być może moja opinia na ich temat będzie dla kogoś przydatna. Jeśli chcecie zobaczyć, które gadżety wg mnie są warte uwagi, a które nie, obejrzyjcie filmik.
- Podgrzewana zalotka - Sephora
- Golarka kosmetyczna - Ideenwelt
- podświetlane lusterko - Very me, Oriflame
- Podświetlana precyzyjna pinceta do depilacji - Sephora
- myjka złuszczająca do ciała
- błyszczyk do ust, Light Me Up Lipgloss, odcień nr 2 Illuminate- MeMeMe
- karbownica do dodawania włosom objętości, Root Boost 2123U - BaByliss
- grzebyk do rzęs - Inglot
- masażer do twarzy, Skin Tightening Auto Massager - Missha
- Roller do terapii mikroigłowej, Face Roller System 0,50 mm- Clarena
- Aplikator do kremów BB, BB Facer i gąbeczki wymienne, BB Facer Puff - Skin79
Jak tak sobie pomyślę, to moimi gadżetami jest na pewno gąbka Beauty Blender, grzebyk z Maca (z Inglota też mam, ale on jest dla mnie trochę niebezpieczny ;)), genialne pęsety Tweezermana i sprężyna do usuwania meszku na twarzy z tej samej plus kopytko do skórek i Pedro Smoothing Stone - ogólnie uzależniona jestem od marki. Jeszcze na niczym się nie zawiodłam. No i nie sposób zapomnieć o rękawicy z Sigmy do prania pędzli na czele z Brush Egg. Jak mi się jeszcze coś przypomni, to dopiszę a filmik obejrzę wieczorem na luzie :)
OdpowiedzUsuńBeautyblender, to zawsze, chociaż u mnie wypiera go powoli gąbeczka Blend it!, czego kompletnie się nie spodziewałam. Na pęsety Tweezerman ostrzyłam sobie zęby dwa lata temu, ale jakoś mi minęło.
UsuńWydawało mi się, że te rękawice do prania i Brush Egg, to niedziałające wymysły wyprodukowane tylko po to, żeby wyciągać z ludzi kasę. Tu mnie zaintrygowałaś :)
Przez chwilę myślałam nad wypróbowaniem gąbki Blend it!, może kiedyś się skuszę, ale na razie nałogowo kupuję BB i nie widzę opcji zmiany :D
UsuńTweezerman dla mnie to pewna marka, no i jakość. Ze swojej strony polecam.
Wiesz, dla mnie rękawica z Sigmy jest niezastąpiona. Nie mogę mieć za długo kontaktu z wodą oraz detergentem, więc korzyść podwójna: ochrona skóry i pędzle doprane idealne, zero problemów dzięki różnym wypustkom. Mam ją już naprawdę długo i wciąż wygląda jak nowa. Brush Egg na wyjazdy oraz do pojedynczego czyszczenia na szybko jest jak znalazł, szczególnie przy kremowych konsystencjach bądź pędzlu do podkładu jeżeli po taki sięgam. Niepozorny maluch, ale bardzo użyteczny :)
Koniecznie spróbuj. Mi się spodobały nawet ich gąbeczki w wersji mini. W przypadku większości korektorów rozwiązały u mnie problem włażenia w zmarszczki, co już jest dla mnie super osiągnięciem.
UsuńChyba się skuszę kiedyś na Brush Egg, a jeśli się sprawdzi to i o rękawicy pomyślę. Akurat pędzli myć nienawidzę i chętnie bym tą czynność jakoś sobie uprzyjemniła i ułatwiła. Moja skóra nie reaguje jakoś bardzo źle na detergenty, ale jak pomyję wszystkie gąbki i pędzle, to jest strasznie ściągnięta. Kurcze, teraz mnie coraz bardziej kuszą te wynalazki :)
Tych mini gąbeczek nie lubię, wolę jednak klasyczny Beauty Blender :) Taką wielkością najlepiej mi się operuje, bo nie zawsze mam ochotę na "klepanie" opuszkiem palca ;)
UsuńI jeszcze jedno, nie wiem jak mogłam o tym zapomnieć, drzewko Bejabelle! Dla mnie jeden z najbardziej istotnych gadżetów. Suszarka do pędzli, która rozwiązała wszelkie problemy :)
U mnie niestety długie moczenie dłoni nie jest wskazane :( zrezygnowałam też z wanny na rzecz prysznica i w sumie nie wiem jak mogłam bez niego żyć :D Rękawica ma dodatkowy bawełniany ochraniacz, całość łatwo się czyści oraz suszy. Brush Egg na początek może być dobrym wyborem. Ciekawa jestem Twoich odczuć :)