Podobno jednym z najczęściej wybieranych kosmetyków, bez których kobiety nie mogą się obyć jest tusz do rzęs. Najlepiej żeby je pogrubiał, podkręcał i wydłużał. Modelki i aktorki na zdjęciach reklamowych lansują "efekt sztucznych rzęs", który zawdzięczają tuszowi marki X czy Y (czyt. grafikowi i makijażystce). Póki co głownie Wielka Brytania walczy z tego typu manipulacjami, tak jak to było w przypadku Rimmel czy Diora. Prawda jest jednak taka, że trzeba by chyba zakazać publikacji ponad 90% tego typu reklam, bo większość z nich nie pokazuje prawdziwego efektu jaki może danym tuszem osiągnąć zwykły śmiertelnik.
Jeśli mam być szczera, mnie to jakoś szczególnie nie drażni. W dobie photoshopowania i wygładzania wszystkich ludzkich niedoskonałości po prostu do tego przywykłam i traktuję to z przymrużeniem oka. Bardziej martwi mnie, że tyle kobiet chce, żeby ich rzęsy wyglądały jakby były sztuczne. Wiem, że oczy wydają się wtedy większe. Wiem też, że krótkie i rzadkie rzęsy są dla sporej części kobiet zmorą, ale samym tuszem też można co nieco zdziałać. Podejrzewam, że tym postem podpadnę części z Was, bo wiem że lubicie tzw. "firanę rzęs". Jednak mimo wszystko chętnie o tym podyskutuję :)
Jeśli mam być szczera, mnie to jakoś szczególnie nie drażni. W dobie photoshopowania i wygładzania wszystkich ludzkich niedoskonałości po prostu do tego przywykłam i traktuję to z przymrużeniem oka. Bardziej martwi mnie, że tyle kobiet chce, żeby ich rzęsy wyglądały jakby były sztuczne. Wiem, że oczy wydają się wtedy większe. Wiem też, że krótkie i rzadkie rzęsy są dla sporej części kobiet zmorą, ale samym tuszem też można co nieco zdziałać. Podejrzewam, że tym postem podpadnę części z Was, bo wiem że lubicie tzw. "firanę rzęs". Jednak mimo wszystko chętnie o tym podyskutuję :)
Noszenie sztucznych rzęs jest dla mnie sensowne w trzech przypadkach: sesji zdjęciowej, makijażu scenicznego, telewizyjnego lub filmowego oraz imprezowego. Ten ostatni raz na jakiś czas, rzecz jasna. (Chociaż przyznam, że z tym ostatnim mam trochę problem.) Ze zgrozą przypominam sobie moje trzy koleżanki z liceum, które dzielnie męczyły się każdego dnia z tym całym ustrojstwem. Tak bardzo chciały się podobać, a koledzy się z tego śmiali. Czy mówimy o liceum, czy nie, nie ma to żadnego znaczenia. Źle założone lub nieumiejętnie dobrane sztuczne rzęsy widać na kilometr, a efekt jest odwrotny od zamierzonego. Poza tym nie uwierzę, że faceci tego nie widzą i wierzą, że istnieją kobiety o tak nienaturalnie bujnych rzęsiskach.
Wspomniane przeze mnie wczesniej koleżanki nie są jedynym takim przykładem. Często widuję na ulicy dziewczyny, których rzęsy kojarzą mi się ze Snuffy'm z Ulicy Sezamkowej.
Takich widoków nie spotyka się jedynie wieczorem, w okolicach weekendu. Według mnie wygląda to na żywo mniej więcej tak:
Takich widoków nie spotyka się jedynie wieczorem, w okolicach weekendu. Według mnie wygląda to na żywo mniej więcej tak:
Podoba się Wam to? Mi wcale...Uważam, że jeśli ktoś już chce zagęszczać sobie rzęsy (obojętnie czy u kosmetyczki czy przy pomocy sztucznych rzęs), powinien pamiętać o umiarze. Najlepiej żeby efekt był naturalny, a nie teatralny lub jak u transwestyty. To ma być tylko taka iluzja, że nasze własne rzęsy są dłuższe i bardziej gęste niż w rzeczywistości. W tej kwestii odsyłam Was do osoby, której się to świetnie udało, czyli do Atqi. Patrzcie i uczcie się jak to zrobić, żeby sztuczne rzęsy wyglądały estetycznie i nienachalnie.
Jakiś czas temu sama bawiłam się ze sztucznymi rzęsami. Byłam ciekawa jak to będzie u mnie wyglądać. Okazało się, że to wcale nie takie proste. Pierwszy komplet jaki maltretowałam, to numer #04 Vivid long, marki Etude House.
Podobno skrzyżowane włoski miały wyglądać naturalnie. A guzik. Gruby czarny pasek trudno było powyginać i precyzyjnie przykleić do powieki. Rzęsy w niektórych miejscach były krótsze niż moje naturalne, co dawało dość dziwny efekt. Jedyne co było dobrze pomyślane, to klej, który w zakrętce miał krótki wystający kikut. Świetnie się tym smarowało pasek od rzęs.
Jakiś czas temu sama bawiłam się ze sztucznymi rzęsami. Byłam ciekawa jak to będzie u mnie wyglądać. Okazało się, że to wcale nie takie proste. Pierwszy komplet jaki maltretowałam, to numer #04 Vivid long, marki Etude House.
Podobno skrzyżowane włoski miały wyglądać naturalnie. A guzik. Gruby czarny pasek trudno było powyginać i precyzyjnie przykleić do powieki. Rzęsy w niektórych miejscach były krótsze niż moje naturalne, co dawało dość dziwny efekt. Jedyne co było dobrze pomyślane, to klej, który w zakrętce miał krótki wystający kikut. Świetnie się tym smarowało pasek od rzęs.
Następne i ostatnie rzęsy, które postanowiłam przetestować były marki Fräulein3°8, numer 049. Wizualnie zapowiadały się całkiem ciekawie. Praktycznie też, bo pasek był już cieńszy, nie musiałam ich przycinać i wydawały się takie delikatne. Wyglądały dość naturalnie.
Przyklejanie ich poszło mi dużo lepiej ale znów efekt na mnie był dość komiczny. Mam opadające powieki, a te rzęsy są dość długie, w związku z czym ich koniuszki dotykały mojej skóry. Dziwne i irytujące uczucie. Może u kogoś innego by się sprawdziły.
Przyklejanie ich poszło mi dużo lepiej ale znów efekt na mnie był dość komiczny. Mam opadające powieki, a te rzęsy są dość długie, w związku z czym ich koniuszki dotykały mojej skóry. Dziwne i irytujące uczucie. Może u kogoś innego by się sprawdziły.
Rzęsy przyklejałam słynnym już klejem Duo, w wersji przezroczystej.
Nie powiem, żeby zrobił on na mnie jakieś piorunujące wrażenie. Trudno z nim nie przedobrzyć, a jeśli już się to zrobi, wszystko jest zapaćkane na biało. Producent twierdzi, że klej jest gotowy do użycia po około 30 sekundach. Ja miałam wrażenie, że już po kilku trzeba było szybko przyklejać rzęsy, bo inaczej by zasechł. Ponadto gdy tylko coś majstrowałam przy oczach, od razu zaczynały łzawić, a wtedy klej puszczał. Odrywanie go z rzęs też nie jest proste. Dzięki temu obie pary straciły kilka włosków. Całe szczęście, że i tak nie zamierzałam ich więcej zakładać.
Nie powiem, żeby zrobił on na mnie jakieś piorunujące wrażenie. Trudno z nim nie przedobrzyć, a jeśli już się to zrobi, wszystko jest zapaćkane na biało. Producent twierdzi, że klej jest gotowy do użycia po około 30 sekundach. Ja miałam wrażenie, że już po kilku trzeba było szybko przyklejać rzęsy, bo inaczej by zasechł. Ponadto gdy tylko coś majstrowałam przy oczach, od razu zaczynały łzawić, a wtedy klej puszczał. Odrywanie go z rzęs też nie jest proste. Dzięki temu obie pary straciły kilka włosków. Całe szczęście, że i tak nie zamierzałam ich więcej zakładać.
Nie wiem, może moje oczy się nie nadają do noszenia sztucznych rzęs. Albo mam po prostu do tego dwie lewe ręce, co też jest bardzo możliwe. Jakoś z tego powodu nie cierpię. Wystarczy mi dobry wodoodporny tusz i wcale nie musi dawać efektu sztucznych rzęs. Ja tego typu wynalazkom mówię nie.
Co myślicie o na ten temat? Lubicie sztuczne rzęsy? Często je nosicie?
Pozdrawiam,
Źródło zdjęć: pl.oriflame.com, sesameworkshop.org
zawsze marzyłam o sztucznych rzęsach i wydawało mi się to proste, do czasu kiedy sama je posiadam, tyle razy próbuję, jakoś się udaje, ale źle się w nich czuję, to jednak nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymałam nawet chwili. Od razu miałam ochotę je zdjąć.
Usuńmam ten klej DUO i powiem Ci, że jestem z niego cholernie zadowolona bo jest jednym z lepszych jakich używałam, a połówki (rzęsy) doklejam na wieczór dość często (noszę okulary, przez co naturalne rzęsy gubią mi się trochę za oprawkami). Co do przesadnie pogrubionych/wydłużonych rzęs mam takie zdanie jak Ty - umiar przede wszystkim.
OdpowiedzUsuńPodobno ten klej właśnie jest jednym z najlepszych. Niestety nie jest wodoodporny i kiedy tylko poleciała mi łza, od razu puścił...przy moich łzawiących oczach się nie sprawdził.
Usuńja miałam przygodę ze sztucznymi rzęsami jakieś ponad 5 lat temu i niestety nie było to miłe. Wcale się nie czułam komfortowo - wręcz jakoś nienaturalnie. Kompletnie to nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńA co to za przygoda? Studniówka, czy już czasy studenckie? :)
Usuńhehe Snuffy! :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam na sobie sztucznych rzęs i nie wiem czy mieć będę, gdy usłyszałam opinię na ich temat mojego wybranka :/
Podobają mi się, nie powiem, że nie, ale na siostrach pixiewoo ( w ich tutorialach), natomiast w "realu" zawsze rozpoznam, że to sztuczne i jakoś nie ma tej "magii" i uroku, zwłaszcza jeśli są dodatkiem na co dzień.
Tak mi się to zawsze kojarzy, nic nie poradzę :P
UsuńA co konkretnie powiedział?
Mi się przez jakiś czas podobały u dziewczyn na YT, np. u Katosu czy Maxineczki. Jednak potem zaczęło mnie wkurzać, że one noszą je praktycznie w każdym filmiku.
Zawsze marzyłam o rzęsach jak z reklamy. Niestety obawiam się, że zabawa sztucznymi rzęsami skończyłaby się dla mnie tragicznie - pewnie bym sobie oko skleiła albo coś :D
OdpowiedzUsuńEee...krzywdy sobie nimi raczej nie zrobisz. Jak już się dobrze przykleją to powinno być ok. Ja mam dwie lewe ręce i jako tako udało mi się założyć sztuczne rzęsy. To pewnie kwestia wprawy.
Usuńja nigdy nie uzywalam ale marz ami sie na jakies wieksze wyjscie... podejrzewam ze skusze sie wtedy na slynne polowki Ardell :)
OdpowiedzUsuńPołówki to jeszcze pół biedy. Mnie obecnie najbardziej by kusiły kępki, gdyby nie ta cała zabawa i moje łzawiące oczy. Nie narzekam jakoś na swoje rzęsy, więc póki co powstrzymam się od eksperymentów :P
UsuńUżywam sztuczne rzęsy, ale najczęściej nie na sobie - raczej na modelkach przy sesjach. Wszystko zależy od tego, co akurat potrzebuję. Dziś w salonie kosmetycznym miałam ciekawą pogawędkę na temat przedłużania rzęs. Pani kosmetyczka opowiadała o wadach, zaletach i uzależnieniu o efektu jaki dają. Ręce mi opadły. U siebie sztuczne od czasu do czasu zniosę, choć wolę fragmentarycznie, czyli połówki lub kępki. Na wielkie wyjścia, imprezy przebierankowe, czy sesje zdjęciowe bardzo fajna sprawa, na co dzień - nie. Jak codziennie się nosi sztuczne rzęsy, to co, gdy ich zabraknie? :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi też chodziło. Co będzie jak np. partner zobaczy swoją drugą połówkę bez połowy tych gęstych rzęs. Ja raczej wolę uczyć się akceptować to co mam. Ale do sesji, tak jak piszesz - super sprawa. Makijażysta bez sztucznych rzęs się raczej nie obędzie.
UsuńObędzie, obędzie - dużo zależy od tego, co chcesz i jak zrobić ;-)
UsuńZnów zaczynałam się o Ciebie martwić, wiesz? :-)
Niepotrzebnie, ale dziękuję. Jutro będzie nowy post :)
UsuńW życiu sama nie dałabym rady dokleic sztuczne rzęsy, moje zdolności manualne są zdecydowanie nierozwinięte. Miałam jednak zagęszczone rzęsy i to był strzał w dziesiątkę. Oczywiście nie powinno się ciągle zagęszczać, bo może to osłabić rzęsy, ale od czasu do czasu, dlaczego nie? Co do reklam, całkowicie podzielam Twoje zdanie. Też nie biorę wszystkiego co widzę na billbordach czy w TV na serio.
OdpowiedzUsuńAkurat fanką zagęszczania rzęs też nie jestem. Wolałabym próbować o nie zadbać odżywkami. No ale ja w ogóle nie bardzo rozumiem to całe dramatyczne podkreślanie rzęs.
UsuńWstawać wcześniej tylko po to, żeby założyć sztuczne rzęsy? Ja tam wolę dłużej pospać. :D
OdpowiedzUsuńRzęs na sobie jeszcze nie miałam, ale kupię i wypróbuję (kiedyś) żeby zaspokoić swoją ciekawość. ;) Sztuczne firanki na co dzień? Zdecydowanie nie. Jak już to sporadycznie na imprezę lub do sesji.
4. zdjęcie pod Snuffy'm skojarzyło mi się ze szczotką do kurzów xD
Pewnie to wchodzi w nawyk i uzależnionym od sztucznych rzęs zajmuje niewiele czasu. Ja już zaspokoiłam swoją ciekawość i tyle mi wystarczy :)
UsuńA co do czwartego zdjęcia pod Snuffy'm - to Katie Price, ona już prawie w ogóle nie przypomina człowieka :P
Ja tez uwazam, ze umiar jest konieczny. Na codzien lubie mocniej wytuszowane rzesy i ten efekt mi wystarcza. Po krotkiej przygodzie z rzesami na grubym pasku,ktore wygladaly mega nienaturalnie, zakochalam się w kępkach (intervion na przyklad), kilka kepek w zewnetrzny kacik oka i wieczorny look gotowy. Podobnie swietne są delikatne '''polówki'' z Ardell.
OdpowiedzUsuńDla mnie dziwne jest kładzenie już 2 warstw tuszu. Nie zdzierżyłabym takiego wyglądu u siebie. Nawet na wieczór.
UsuńMam jedną parę sztucznych rzęs, na specjalne okazje - nie są niewiarygodnie gęste czy długie i wyglądają całkiem naturalnie - oczywiście jak na szczególny wieczór, gdy w grę wchodzi mocniejszy makijaż. Nigdy nie założyłabym sztucznych rzęs np. na uczelnię. Dla mnie - głupota. Na co dzień wystarczą mi mocno wytuszowane własne rzęsy (bo efektu nude też nie lubię ;)).
OdpowiedzUsuńCo do reklam - oczywiste, że modelki mają sztuczne czy wytoszopowane rzęsy. Efekt ma być i nikt chyba nie liczy na to, że po użyciu tuszu będzie miał takie same. Ale te z reklamy Oriflame wyglądają śmiesznie :D
Właśnie dlatego wrzuciłam tą reklamę Oriflame. W jej przypadku nawet najbardziej naiwna osoba nie da się nabrać.
UsuńSzczerze to ciągle czekam na okazję, jedyny raz kiedy miałam sztuczne rzęsy to studniówka, były to tylko kępki i przyczepiła mi je znajoma kosmetyczka. Mi wydają się fajne, nawet te przesadzone na imprezie mogą wyglądać super, ale szkoda mi czasu na zabawę z klejem itd. I tak kiedy użyję eyelinera, rzęsy spadają na drugie miejsce.
OdpowiedzUsuńChętnie bym zobaczyła jak wyglądają sztuczne rzęsy u ciebie.
Ee...ja się tam na blogu ze sobą nie afiszuję :P Poza tym obie pary rzęs to była porażka.
UsuńMiałam przyklejone syntetyczne rzęsy u kosmetyczki, natomiast wybrałam długość nieco dłuższą niż swoje i efekt był bardzo naturalny ( nie spektakularny ).Początkowo przez kilka dni się oswajałam z nimi ( bo jednak jakieś ciało obce na oku ) i faktycznie zalet mogę wymienić całą masę - praktycznie całkowicie zrezygnowałam z makijażu oczu, tusze powędrowały w świat, to samo płyny do demakijażu oczu, wyglądałam zawsze świetnie ( takie moje skromne zdanie :) - wszystko wyglądało bajkowo do czasu aż rzęski zaczęły odpadać ( naturalny proces - bo rzęsa tak jak każdy włos ma swój koniec życia ) - raz byłam uzupełnić ubytki, ale to już nie było to samo co pierwsze wrażenie.Później było tylko gorzej moje naturalne rzęsy rosły wraz z tymi do nich doklejonymi ( bo kosmetyczka dokleja raczej do rzęs w początkowej fazie ich wzrostu - czyli tych najmłodszych ) - czułam nieustanne kłucie i mrowienie na oku brr ( końcówki rzęs przyklejonych nie przywierały już idealnie w miejscu przyklejenia " bo odrosły " i dotykały powiek ) - wiedziałam, że nie pójdę już uzupełnić bo nosiłam je jakieś 4 miesiące i uznałam, że muszę dać oczom odpocząć, poza tym wrażenia były już tak nieprzyjemne, że marzyłam tylko żeby się tego pozbyć w cholerę. Natomiast u mnie bilans wrażeń się zrównoważył, wiem, że jeszcze kiedyś wrócę do nich o ile nie pojawią się na rynku jakieś krótkoterminowe, które będę mogła sama przykleić bez wysiłku.
OdpowiedzUsuńHmmm...to może po prostu najlepiej nie iść ich potem uzupełniać?
Usuńoj uśmiałam się, zwłaszcza ze Snuffiego:D przyznam, że ja jeszcze nigdy nie próbowałam sztucznych rzęs, mam wrażliwe oczy i się tego boję, a z drugiej strony nigdy nie czułam takiej potrzeby;)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie jakiś głos rozsądku :)
UsuńJa zajmuje się przedłużaniem rzęs i właśnie preferując taki naturalny efekt. Tak tez powinno wyglądać prawidłowe trwałe przedłużenie rzęs. Kiedyś usłyszałam określenie "rzęsy spaniela" na takie za długie, tej samej długości, nie dobrane do oka ani w sumie do niczego.
OdpowiedzUsuńWszystko trzeba dobrać odpowiednio i z wyczuciem :) Można je nosić spokojnie przez długi okres czasu, przy uzupełnianiu ściąga się te "odrośnięte" i uzupełnia nowe. Ma to zarówno zalety (z których chyba największa jest brak konieczności tuszowania :P) jak i wady, jak w zasadzie wszystko co robimy :)
Rzęsy na pasku są dobre tak jak opisałaś, na imprezę, sesję czy jakąś inną wyjątkową okazje. Nie wyobrażam sobie codziennego klejenia takich rzęs O.o
A co do facetów to się nie zgodzę :P Bardzo łatwo dają sobie wmówić, że to jest naturalne (pod warunkiem, że to faktycznie wygląda jak ulepszona natura, a nie kicz), chociaż pewnie i tak większego znaczenia dla nich to nie ma :)
W kwestii facetów, akurat pisałam o rzęsach, które wyglądają nienaturalnie i ja przynajmniej ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że oni to widzą. A przynajmniej zastanawiają się, czy ktoś może mieć naturalnie tak gęste rzęsy.
UsuńDla mnie w ogóle ten cały boom na podkreślanie rzęs jest trochę przereklamowany. Ja bym prędzej wyszła z domu bez wytuszowanych rzęs ale z odrobiną kremu BB na twarzy, żeby chociaż zakryć niedoskonałości. Dziwi mnie, że w Polsce zamiast ładnej cery ważniejsze są wielkie wymalowane oczy...
Ale jeśli już miałabym wybierać, to wolę przedłużone profesjonalnie rzęsy niż te kiczowate.
Znam się, to się wypowiem:). Z rzęsami kombinuję już od dłuższego czasu z następującego powodu: nie lubię robić żadnego innego codziennego makijażu oka, oprócz podkreślenia rzęs.
OdpowiedzUsuńMoje naturalne rzęsy są co prawda gęste, kruczoczarne i długie, jednak przy okazji również sztywne i proste jak druty. Po pomalowaniu tuszem (testowałam wszystkie kategorie cenowe) zawsze wyglądały po prostu źle i niechlujnie.
Początkowo doklejałam sobie na większe wyjścia całe paski rzęs (porażka), potem kępki (polecam, podejrzewam, że będzie to dla Ciebie idealne rozwiązanie), wreszcie poszłam na całość i umówiłam się na przedłużanie metodą 1:1.
Efekt - niesamowity. Choć uważam się generalnie za osobę, delikatnie mówiąc, umiarkowanie ładną, to po doklejeniu rzęs nie mogłam od oderwać oczu od swojego odbicia. Ich największą zaletą jest, cytując bloggerkę Xiaxue, "you wake up beautiful". Wady naturalnie też mają - jak wszystko. Po powrocie do Polski na pewno będę z nimi dalej współpracować, bo jeśli mogę się dzięki nim czuć ładniejsza, to czemu by nie;)?
Z tym makijażem oka to mamy tak samo - ja się do malowania cieniami chyba nie nadaję :P
UsuńNo właśnie nie wiem jak by było z tymi kępkami u mnie, ponieważ jak tylko dotykam powiek, to już mi oczy łzawią a to pokona praktycznie każdy klej do rzęs...
Przedłużać ich za to zupełnie nie mam ochoty. Ja bym mogła użyć w stosunku do siebie określenia "you wake up beautiful" tylko gdyby ktoś mi zniwelował sińce pod oczami. Długie, gęstsze rzęsy jeszcze bardziej przykuwałyby uwagę do oczu. No ale jakoś nigdy nie pragnęłam mieć długich gęstych rzęs, może jestem odmieńcem :P
Jeśli ktoś lubi i jest to profesjonalnie zrobione, to dlaczego nie? :)
Ja od prawie 2 miesięcy codziennie noszę sztuczne rzęsy na górną powiekę. Nie planuje powrotu do tuszu, sztuczne rzęsy są o wiele bardziej wygodne. Dzięki nim poranny makijaż trwa o wiele kócej. Teraz maluję tylko dolne rzęsy. Nie poddawaj się, sztuczne rzęsy są świetną altermatywą! Osobiście mam rzęsy diamond lash (do codziennego noszenia polecam rich eye lub beauty eye) oraz eyemazing. Teraz planuje kupić również dolly wink.
OdpowiedzUsuńHmm...nie wyobrażam sobie noszenia sztucznych rzęs codziennie i póki co jakoś wcale. Nie mam problemu z krótkimi czy mało gęstymi rzęsami, a bez tuszu też się obędę :) Jakoś póki co ich nie potrzebuję po prostu ^^.
UsuńJa niestety mam alergię na wszystkie tusze do rzęs .... Na razie chodzę bez makijażu(uczulają mnie nawet podkłady nałożone blisko oczu... dlatego zrezygnowałam i z tego..) , jedynie korektor... Ale zastanawiam się coraz poważniej nad sztucznymi rzęsami... Nie chcę codziennie wyglądać jak "pobita" bez widocznych rzęs... A mam przeraźliwie krótkie ;( Do tego opadająca powieka... I jak wyglądam? Tragicznie!
OdpowiedzUsuńW moim przypadku klej do sztucznych rzęs powodował łzawienie oczu. Poza tym warto przy tym pomyśleć o rzęsach na jak najcieńszym paseczku, żeby nie musieć rysować grubych kresek kredką czy linerem na linii rzęs.
Usuń